Posty

Do dzienniczka o ostatnich startach

Obraz
 Tak jak nie mam za bardzo ochoty pisać o starcie na 10.000m na stadionie, tak o wczorajszym biegu ulicznym na 5km bardzo chcę. Myślę, że wczorajszy start to jeden z najlepszych wyścigów w moim życiu. Mimo tego, że nie jest wynikowo wybitny (ani miejsce, ani czas), to jednak jest to mega motywacyjny booster. Pozwoliłem sobie nawet napisać do trenera Kowalskiego, że mentalnie i motywacyjnie jestem jak MKON w 2009r, po wygranej w Borównie. Niby już coś osiągnąłem, ale nie zdaję sobie sprawy ile jeszcze może się fajnego zdarzyć. Motywacja milion. Na setę rzekłbym 😊 Olkusz, stadion petarda Jednak, żeby   kronikarskim obowiązkom stało się zadość, najpierw dwa słowa o Mistrzostwach Polski na 10.000m. Uważam, że jest to start nieudany z plusem. Radocha, ale i obawy, jaką miałem z biegania w kolcach, no i nadzieja, że da się to wszystko pobiec sub 32’, została brutalnie zweryfikowana zarówno przez warunki, jak i chyba niewystarczające przygotowanie się do tego typu wysiłku. No ...
Obraz
  Stoję na najwyższym stopniu podium (w drużynie M50 wygraliśmy), słucham Mazurka Dąbrowskiego i chcę tak samo, ale stojąc sam. Oczywiście nic Panowie do Was nie mam i życzę nam wszystkim tylko takich Teamów, w każdej kategorii wiekowej! Czy to oznacza, że jestem niezadowolony ze startu? Przyznaję liczyłem, że uda mi się pobiec po 3:20/km nie do 6km, a do co najmniej 15. Potem zaplanowałem umieranie. Bardzo silny wiatr czołowy TAM (biegaliśmy na wahadle) i grupa, która masakrycznie mocno przyspieszyła na 6km, skutecznie mnie spowolniła. Owszem mogłem zagiąć się i biec solo pod wiatr, ale kalkulowałem. Zacznijmy jednak od początku, bo chcę Państwa pomęczyć przebiegiem tego wyścigu. Bo dumny z niego jestem. Na start zaplanowałem tę samą procedurę przedstartową (ryż z bananem i dżemem, 15’ rozgrzewkę biegową, rozciąganie, 5 rytmów). Miałem na grzebiecie ulubioną kurteczkę, więc mimo, że padało, nie ruszało mnie to. Temperatura nie przekonała mnie do ubrania samej koszulki na ramiąc...

Igły, piny i... widelec czyli jak zwykle tydzień przed startem...

Obraz
  Zawsze, ale to zawsze jest tak, że na tydzień przed ważnym startem coś się wydarza. Dokładnie na 7 dni przed Mistrzostwami Świata napisałem do trenera: „Noga się zepsuła, idę na masaż, a potem na igły. Raczej przeciążenie, nie kontuzja. Jestem pełen optymizmu, nie panikuję”. Pisałem tego sms po ostatnim mocnym treningu 2x2km i 4x1km, który wykonywałem już z bolącą nogą. I choć po rozgrzaniu było ok, to po treningu już tak dobrze nie było… Świetnie przepracowany okres przygotowawczy, wyśmienity start pośredni, bardzo dobrze wykonany ostatni trening i cały tydzień do startu. Naprawdę miałem luźne szelki. Jednak z każdą godziną mój optymizm gasł. Ból ustępował, ale nie w takim tempie, w jakim bym chciał. Niedziela w planie treningowym i tak miała być wolna, więc nie było potrzeby „próbować” nogi. Każdy zna zapewne to uczucie, kiedy to budzi się rano i czeka tego momentu, kiedy „wróci” ból. Niestety tak samo było w niedzielę rano i w poniedziałek. Niedzielne igły nie pomogły, więc zr...

Życiówka z Poznania i najtrudniejszy biegowy tydzień tuż po niej :)

Obraz
  Miałem w swojej przygodzie treningowej trudne tygodnie. Jeden szczególnie utkwił mi w pamęci: 32h treningu. W jego II części musiałem odmówić jednego szkolenia, bo nawet przy moich dobrej znajomości organizacji czasu pracy i logistyki, zasnąłbym za kierownicą. A, i tak zasypiałem o 20 😊 . Ze zmęczenia. Było to u Darka Sidora, ale i też to po tych hardkorowych tygodniach zrobiłem obecną i pewni już foreverową życiówkę w IRONMANIE (8h48’). U Tomka Kowalskiego też były takie tygodnie. No może z mniejszą liczbą godzin, ale równie intensywne, co w połączeniu z ilością szkoleń dawało po garach. Moją traumą są dni po wygranych MŚ w duathlonie, kiedy to w ndz wróciłem autem z Danii, a we wtorek szkoliłem już we Wrocławiu normalnie trenując i ciągnąć cały cyrk. A dopełnieniem był wieczór kiedy kończyłem rower w pokoju hotelowym akcentem 15’ typu all out, zszedłem z roweru, i od razu zaległem w łóżku. No dobra po prysznicu. Ale owsiankę potreningową jadłem już na wpół śpiący. A rano od 6 ...

Monte Gordo, mój drugi sportowy dom

Obraz
W 2006r, czytałem wywiad z Danem Luisem, kandyjczykiem, libero Skry Bełchatów, która lała wtedy naszpikowane gwiazdami PZU AZS Olsztyn. Na pytanie dziennikarza, czy Bełchatów to nie za małe dla niego miasto odpowiedział (cytuję z pamięci): mam tutaj świetnie zorganizowany Klub, mam gdzie mieszkać, gdzie trenować i nic nie zajmuje mi głowy. Bełchatów to doskonałe miejsce do uprawiania siatkówki. Piszę to, bo w Monte Gordo mam tak samo. Nie jest to metropolia, prosta do biegania ma 2 (słownie: dwa) kilometry, a tereny leśne dają możliwość pobieganie po pętli raptem 8-9 km. Na więcej trzeba już się nakręcić. Ale niczego więcej nie potrzebuję. Mimo, że pogoda w tym roku nie rozpieszczała, to żadnego treningu biegowego nie zrobiłem w rajtkach, a na rower na długo wybrałem się zaledwie raz. Basen 3,5 euro w odległości 3,5km. Rutynowe dnie wyglądały dokładnie tak samo: rano trening, potem praca online (albo na plaży, albo w wynajętym mieszkaniu), potem 2 treningi, potem znowu siedzenia na pla...

Lista przebojów tekstow właścicieli psów

Obraz
 Tekst ten oryginalnie napisałem w 2016r, podczas kolejnej leśnej przygody z czworonogiem, a właściwie z jego właścicielem. Z dzisiejszego doświadczenia wynoszę wyłącznie dumę. Tak dumę. Że przez całe 90" interakcji z czworonogiem, nie powiedziałem właścicielce ani słowa. Po prostu stanąłem i czekałem aż bydle przestanie na mnie skakać, szczerzyć zęby i ujadać. Teksty właścicielki spływały po mnie. A na koniec i ona się zreflektowała, bo mnie przeprosiła. Czy inaczej bym zareagował, jakby nie było to 15" roztruchtania, a jeden z odcinków zabawy biegowej. Zapewnie inaczej. Po prostu bym odparł atak... atakiem. moi sąsiedzi mają zajebiste psy! Ale dlatego, ze to zajebiści sąsiedzi ;) Felieton ten dedykuję wszystkim właścicielom psów spacerującym po lasach dookoła Olsztyna. Na początku rachunek sumienia: zdarzało mi się podczas treningu w czasach zawodniczych kopnąć psa, który nie sprawiał wrażenia, że chce się ze mną zaprzyjaźnić, a raczej polował na moje nogi. W latach 80-tych...

Bieg Niedźwiedzia, czyli pierwszy start w 2023

Obraz
Po drodze do startu A pierwszego półrocza, jakim są MŚ Master w Toruniu, trener zasugerował zakręcić nogą podczas City Trail. Wynegocjowałem jednak przesunięcie tego startu o tydzień. W sobotę miałem wystąpienie na konferencji dla mojego sponsora: New Balance Polska w Krynicy Górskiej i zerknąwszy na kalendarz startów wybrałem sobie zawody w drodze powrotnej do Olsztyna. No może nie w linii prostej z Krynicy, ale zawsze w dobrym kierunku domu. 10km w ramach Biegowego Grandprix Gminy Kościan. Organizowane jest to przez ekipę GreatMan'a. (http://www.greatman.pl/bieg-niedzwiedzia/) Plan był taki, żeby pobiec te 10km szybciej niż średnie z grudniowych biegów na 5km. Bottom line było 3:25/km. Wynik poniżej 34' brałbym w ciemno. Typowy start "all out" pokazujący w którym miejscu wytrenowania jestem.  na mojej drugiej pętli rozdzielenie wbiegających i zbiegających juz jest. Więc Paweł nie narzekaj ;) I tak też on przebiegał. Zawody noszą nazwę ZIMOWY Bieg Niedźwiedzia i choć...